Chyba każdy z nas spotkał się w
swoim życiu z określeniem "lifestyle". A czy ktoś z nas
w ogóle wie co to tak naprawdę znaczy?
Definicja kategorii lifestyle jest
bardzo szeroka. Można pod nią podpiąć bardzo wiele rzeczy. Modę,
podróżowanie, diety, imprezy. Wszystko co kojarzy się z czymś i z
niczym. Można określić to jako nowinki, trendy, które przychodzą
do Polski ze Świata.

Spójrzmy jednak, co się dzieje wśród
ludzi, którzy teoretycznie nie wpisują się w schemat żadnej
subkultury. W dzisiejszych czasach powstaje coraz więcej
"lajfstajlowych" blogów. Prawda jest taka, że ludzie
podciągają pod to hasło wszystko, co możliwe. W tej kategorii
opisują co jedli w danej restauracji, co kupili w danym sklepie i za
ile, jakich kosmetyków warto używać lub do jakiego państwa
polecieli na wakacje za 1000zł w ubiegłym miesiącu. Krótko mówiąc
– wszystko i nic. Nie potrafię zrozumieć fenomenu takich blogów.
Według mnie jest to forma pokazania światu tego, "co ja mam, a
Ty nie masz", pewien rodzaj przechwalania się. Zresztą w tym
celu powstała popularna aplikacja Instagram. Robimy zdjęcia swoich
zwierząt, śniadań i drogich ubrań a później wrzucamy je do
sieci, żeby inni to mogli zobaczyć i zazdrościć. Gdzie w tym
wszystkim indywidualizm, dlaczego jednostki nie chcą się wyróżniać
od innych tylko ślepo ich naśladować?
Każdy ma swój styl życia i ten styl
powinien być unikatowy. No, chyba, że chcemy ślepo podążać za
"blogerami", którzy tak bardzo próbują być trendy.
Nasuwa mi się tylko jedno pytanie – jakim autorytetem oni są, że
ludzie tak bardzo chcą być tacy sami, jeść to samo, nosić te
same ubrania? Zaczynam sądzić, że czytelnicy blogów tworzą już
kolejną, nową subkulturę roku 2014, chociaż nie są nawet
świadomi tego, że są tak postrzegani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz